Z Madzią, Wojtkiem, Adasiem i Igą spotkaliśmy się już po raz trzeci na sesji (w takim gronie, bo wcześniej również spotykaliśmy się parokrotnie by uwieczniać rozwijającą się rodzinę). Drugi raz towarzyszyła nam też najświeższa członkini familii, czyli Sydney. Uwielbiam takie spotkania. Pełne spontanicznej ekspresji dzieci i zwierząt. W przeciwieństwie do poprzedniego roku — tym razem pogoda zdecydowanie nam dopisała. Zazwyczaj spotykamy się w podobnym miejscu i bardzo lubię to, że pewne elementy pozostają takie same, ale za każdym razem sesja jest inna, o innej dynamice, w innych barwach.
